Rybnik- miasto mojego dzieciństwa

Historia miasta i jego dzielnic
alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Rybnik- miasto mojego dzieciństwa

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

Małe miasteczko powiatowe. Zaledwie 15 tys. ludności. Jedną z głównych ulic jest prosta jak drut ulica biegnąca z południa na północ lub, jak kto woli, z północy na południe. Na końcu południowym- dworzec kolejowy. Brzydka budowla w stylu niemieckim / w dobie rozwoju kolei było to miasteczko niemieckie/. Północny koniec ulicy zamyka kościół. Duża, neo-gotycka budowla z dwiema strzelistymi wieżami, usadowiona na wzgórzu , otoczonym trzema głównymi ulicami. Dwie z tych ulic biegną na wschód, trzecia wolno opada na zachód, w kierunku centrum miasta.
Kościół zbudowany ze składek mieszkańców i okolic poświęcony jest św. Antoniemu, który to, jak głosi legenda, uratował przed laty miasto od zatopienia.
Rynek położony jest jakby w dolinie pozostawionej przez wyschnięty staw. Nazwa miasta nawiązuje do tej okoliczności - w stawie hodowano ryby.
Na rynku Ratusz , drugi kościół i stare 2-3 piętrowe kamieniczki. Partery kamieniczek okupowane przez najróżniejsze sklepy. Na placu znajdującym się w centralnej części rynku spotykamy się co roku w noc sylwestrową. Po złożeniu życzeń najbliższej rodzinie biegniemy na rynek gdzie zawsze stoi ogromna choinka, składamy sobie życzenia, śpiewamy, tańczymy.
Obok kościoła, mniej okazałego jak ten na wzgórzu, biegnie ulica prowadząca na cmentarz- miejsce, do którego zdąża większość mieszkańców miasteczka. Kościołów – biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, jest w tym mieście dużo, bo aż cztery. Ten na wzgórzu, na rynku, kolejny w zachodniej części miasta /kościół o.o.franciszkanów/ i czwarty obok dworca kolejowego. Ten ostatni to maleńki kościół o.o misjonarzy, połączony z ogromnym, 4-ro piętrowym gmaszyskiem w którym przed wojną było seminarium duchowne, przygotowujące młodych ludzi do pracy misyjnej.
Ilość kościołów nie miała jednak większego wpływu na pobożność mieszkańców. Pod tym wzgl. mieszkańcy niczym nie różnią się od mieszkańców podobnych miasteczek, mających tylko jeden kościół. Było chyba wręcz odwrotnie- łatwy dostęp do tych przytułków wiary nie wymagał ani wyrzeczeń ani umartwień co mogłoby być w niebiosach poczytane jako zaliczka na poczet pokuty za popełnione nieprawości.
Mieszkańcy miasta, należący do parafii św. Antoniego, uważają się za wybrańców Boga. Reprezentują uratowanych kiedyś mieszczan, budowla jest okazała a i liczba parafian największa.
Wszystkie większe uroczystości kościelne odbywają się w tym kościele i biorą w nich udział mieszkańcy całego miasta.
Nie bez znaczenia jest powszechnie panujące przekonanie, że św. Antoni pomoże każdemu, kto coś zgubił i każdemu komu potrzebna jest odrobina szczęścia.
Mieszkałam w budynku znajdującym się w połowie tej długiej i prostej ulicy między dworcem a kościołem. Była to dokładnie połowa ulicy- kiedyś wymierzyłam odległości krokami.
Zachodnia strona tej ulicy zabudowana jest wysokimi, 4-5 piętrowymi kamienicami. Po stronie wschodniej jest tylko kilka budynków. Idąc od dworca w kierunku kościoła jest tam budynek biura jednaj z kopalń, potem LO / do połowy lat 50-tych szkoła wyłącznie dla chłopców/, Szkoła Podstawowa / jak obok-kiedyś dla chłopców/ Szkoła Zawodowa i Technikum Górnicze. Pomiędzy Szkołą Podstawową a Szkołą Zawodową jest ogromna łąka na środku której znajduje się basen przeciwpożarowy. Łąka jest wspaniałym miejscem do wszelkiego rodzaju zabaw, ale rodzice nie za bardzo pozwalają nam tam biegać, bo znajdujący się tam staw nie jest zabezpieczony i pochłonął już kilkanaście dziecięcych ofiar.
Aby dostać się na łąkę dzieci muszą przebiec przez jezdnię. I choć samochodów w miasteczku jest niewiele- jest to jednak pewne zagrożenie.
Łąka od wschodu zamknięta jest terenem ogromnej fabryki . Na części łąki, pomiędzy fabryką a stawem, rosły przez kilka lat ogromne słoneczniki . Słoneczniki stały gęsto jeden obok drugiego i wyglądało to jak las. Kiedy jednak znaleziono tam zamordowaną młodą dziewczynę, władze miasta zlikwidowały tę uprawę.
Od rynku, w kierunku południowym biegną dwie szerokie ulice przy których znajdują się ważne dla miasta budynki:
Sąd Powiatowy, Urząd Miasta, dwa kina, Poczta, Szpital Miejski , komisariat MO, hotel z chlubą miasta- lustrzana sala balową, dwie duże restauracje i kilka małych kawiarenek i cukierenek.
Ulice te kończą się dużym placem targowym a za nim jest dworzec autobusowy.
W kierunku zachodnim od rynku są uliczki zabudowane domami mieszkalnymi. Na północy miasta jest kąpielisko, tor żużlowy i Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych.
I tu nie wiem czy powinnam, ale umieszczę kilka zdań dot.fragmentu mojego dzieciństwa.
Mieszkanie mojej rodziny znajduje się na zapleczu 4-ro piętrowej kamienicy, na I piętrze. Tzw. „wychodek” znajduje się na podwórzu- jeden dla nas, drugi dla rodziny mieszkającej na parterze. Mieszkania w kamienicy to duże mieszkania 7-8 pokojowe, podzielone na 2 a nawet 3 odrębne mieszkania.
Dom z kamienicą połączony jest pomieszczeniem zwanym pralnią- tam większość gospodyń przychodzi robić „duże” pranie- jest tam kocioł do gotowania bielizny i kilka wanien.
Do drugiego boku domu przyczepione są budynki gospodarcze a naprzeciw domu jest ogromny ogród, a właściwie sad, bo rosną tam tylko krzewy i drzewa owocowe. Jest to ogród marzeń i pokus wszystkich dzieci mieszkających w okolicy. Ogród z jednej strony kończy się przy ulicy a na jego drugim końcu znajduje się willa właściciela. Położenie domu właściciela ma dla nas, dzieci, ogromne znaczenie. Właściciel obserwujący ogród potrzebuje 5-8 minut aby dobiec i złapać złodzieja. A tych zawsze jest kilku przy czym, jedno z dzieci stoi na „czatach” przy oknie na 4-tym piętrze kamienicy i daje natychmiast znać gdy widzi biegnącego właściciela. Gdy uciekamy, zawsze robimy to w przeciwnym kierunku niż mieszkamy. My uciekamy przez płot od strony tego drugiego budynku a dzieci stamtąd- na nasze podwórko. Złapane dziecko zapytane gdzie mieszka mówi „tam” i wykonuje ruch w niemożliwym do określenia kierunku. Na pytanie „jak się nazywasz” odpowiadamy podając tylko imię, udając półgłówków, którzy nie znają swojego nazwiska. Interwencja właściciela z tego powodu kończy się tylko klapsem na pupę.
Zabudowania i ogród utworzyły duże, prostokątne podwórko na którym bawią się dzieci z naszych dwóch domów jak i dzieci domów znajdujących się z drugiej strony ogrodu. Czasami jest nas około 50-ciu, co dotkliwie daje się we znaki mieszkańcom domów. Dlaczego? Chyba nie trzeba tłumaczyć.

Miasto otoczone jest lasami i ogromnymi polami. Jest gdzie chodzić na wagary. Tam nikt nas nie znajdzie a że chodzimy na wagary małymi 3-4 osobowymi grupkami / czasem większymi/ , nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo ze strony ewentualnego złoczyńcy.
W moim mieści ostatni raz byłam przed trzema laty. Zmieniło się ogromnie, rozrosło. Tam gdzie były pola wybudowano osiedla mieszkaniowe i osiedla domków jednorodzinnych. Na obrzeżu miasta powstał pięknie zagospodarowany duży zalew. Dostarcza wodę do wybudowanej elektrowni. Jest to miejsce wypoczynku dla mieszkańców. Okoliczne lasy zapewniają świeże i czyste powietrze .
Wybudowano nowoczesny szpital, odnowiono kamieniczki przy rynku. Miasto jest piękne, ale utraciło swój niespotykany urok.

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Piękna opowieść :) Bardzo dziękuję.

Baśka
Starszy kapral
Posty: 212
Rejestracja: 14 lis 2010, o 17:10
Lokalizacja: Śląsk/ Małopolska

Nieprzeczytany post autor: Baśka »

Dziękuję za retrospektywną wycieczkę. Czytając Twój tekst można poczuć, że jest się w innym czasie. I w innej przestrzeni. Dziś już są inne klimaty. Tak, jak piszesz: miasto się rozrosło, przybyło nowych budowli, niektóre budynki zmieniły swoje przeznaczenie lub w ogóle zniknęły.
Pisz więcej, do czego Cię zachęcam. Wszyscy czekamy na Twoje opowieści. :smile:

krypton
Kapral
Posty: 150
Rejestracja: 24 sty 2010, o 11:47
Lokalizacja: Rybnik-8
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: krypton »

Wróciły wspomnienia. :neutral:

Awatar użytkownika
Selm
Kapral
Posty: 147
Rejestracja: 1 lis 2007, o 17:06
Lokalizacja: Rybnik ER
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: Selm »

może by tak dać to na stronę :?:
Obrazek

Awatar użytkownika
biker76
Pułkownik
Posty: 2288
Rejestracja: 22 kwie 2007, o 23:24
Lokalizacja: RYBNIK
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: biker76 »

Cenne wspomnienia, według tych opisów ponownie rozrysowałem sobie centrum Rybnika nanosząc na mapkę wymienione budynki i tereny.
Ja będę namawiał na wspomnienia i całą posiadana wiedzę na temat Huty Silesia (jeżeli takową oczywiście posiadasz).
"Żyjemy po to, by inni mogli żyć"!

alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

W Hucie Silesia pracował mój ojciec i właściwie to wszyscy dorośli mieszkańcy kamienicy w której mieszkałam. To była kamienica należąca do tej huty. Przed wojną mieszkali tam sami urzędnicy i to tej wyższej klasy. Potem mieszkania podzielono na mniejsze i dano robotnikom. Tylko dwa mieszkania 6-cio pokojowe pozostały takie jak dawniej i jedno z nich było przeznaczone dla zmieniających się dyrektorów Huty. W drugim mieszkał ojciec mojej koleżanki / był bodajże jakimś dyrektorem z ramienia Partii/ ale zmarł na początku lat 50-tych. Miał liczną rodzinę- 8 dzieciaków, z tego w chwili jego śmierci troje było już dorosłych, więc mieszkania nie podzielono. Ta najmłodsza jest prawie moją rówieśnicą, utrzymuję z nią kontakt do dziś. Mieszka w Jastrzębiu Zdroju.
Jeśli chodzi o samą Hutę to niewiele wiem. Był to ogromny kompleks hal fabrycznych, produkowano tam różne garnki emaliowane i cynkowane wiadra, konwie itp. Robotnicy co jakiś dostawali "przydział" garnków a jesienią Huta zaopatrywała swoich robotników w ziemniaki i węgiel. Oczywiście odpłatnie ale w tamtych czasach było to niezwykle ważne. W okolicy Huty były dwa osiedla -Paruszowiec i Piaski. Osiedla zbudowane były z tzw. familoków. Moja rodzina mieszkała dość daleko od tych osiedli i nie miałam większego kontaktu z rodzinami tam mieszkającymi.
To na razie tyle co pamiętam.

walek
Szeregowy
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2011, o 09:35
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: walek »

Alibaba
Do opiasania został jeszcze browar, targowisko i inne zapomniane dzieje z historii Rybnika. :smile:

Awatar użytkownika
Valjean
Generał dywizji
Posty: 2858
Rejestracja: 27 kwie 2007, o 17:25
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: Valjean »

Piękne wspomnienia, pięknie się to czyta. Napisz coś jeszcze

alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

Ok. Pomyślę i coś jeszcze powspominam. Ale to trochę potrwa bo i święta na karku i mam trochę pracy przy komputerze- pomagam synowi koleżanki napisać pracę magisterską.

Awatar użytkownika
Alojz
Generał broni
Posty: 3927
Rejestracja: 14 wrz 2009, o 19:22
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: Alojz »

Fajnie ze mamy na forum kogos kto pamieta dawny Rybnik :)

alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

Jeśli Wam to odpowiada, że na forum jest ktoś tak wiekowy jak ja to bardzo się cieszę. Przyznam szczerze, że miałam pewne obawy co do tego jak zostanę tu przyjęta. Miałam niestety szczęście zarejestrować się na forum na którym spotkałam się z zarzutem, że kłamię podając ile mam lat, bo nikt tak wiekowy już nie surfuje po necie. Było mi przykro i już więcej tam się nie pokazałam.
Nie wiem, czy ktoś potrafi to zrozumieć, że tęsknota za swoim rodzinnym miastem nigdy nie zanika, chociażby życie w nowym miejscu było w miarę dobre, poukładane. Mam szczęśliwą rodzinę - poznańskie pyry, ale choć i to miasto pokochałam, to jednak Rybnik jest i zawsze będzie dla mnie najpiękniejszym miastem na świecie. Serdecznie pozdrawiam wszystkich Ślązaków a zwłaszcza Rybniczan.

Awatar użytkownika
piec_huta
Plutonowy
Posty: 380
Rejestracja: 8 lut 2010, o 09:17
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: piec_huta »

Witaj. Dołączam się do prośby koleżanek i kolegów - koniecznie napisz jeszcze jakieś wspomnienia. Gdy czytałem twój tekst, prawie przeniosłem się do tego nieznanego przeze mnie Rybnika.
Piec&Huta

Awatar użytkownika
MacioBA
Starszy szeregowy
Posty: 74
Rejestracja: 15 sty 2009, o 21:51
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: MacioBA »

Wspaniale! Ja również jestem pod wrażeniem - w dodatku dosyć mocno przywiązany jestem do ul. Kościuszki i przyległych... Naprawdę bardzo się cieszę na kolejne "odcinki" opowieści :)

emzet
Szeregowy
Posty: 20
Rejestracja: 7 sty 2011, o 21:20
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: emzet »

Wspomnień "starych" rybniczan ciąg dalszy. Rozpocznę od dworca kolejowego. Przed dworcem, pomiędzy ulicami Kościuszki a Wieniawskiego, był skwer a przed min stał kopalniany wózek z węglem, wzdłuż chodników galeria gablot z fotografiami przodowników pracy (przeważnie górnicy). Aby wejść na perony należało mieć bilet na pociąg a odprowadzający peronówkę (płatne). Bilety te były sprawdzane przez kolejarzy na stanowiskach które znajdowały się przy wejściu na peron w poczekalni, jak na zewnątrz (od strony zachodniej) przy schodach prowadzących do podziemnego przejścia. Schody i przejście na perony było odgrodzone stalowymi prętami od tunelu prowadzącego na drugą stronę dworca, do Meksyku. W tunelu, szczególnie gdy wracaliśmy z majowego u Misjonarzy odbywało się ostre strzelanie z klucza. Potrzebny był klucz z dziurką, gwóźdź "papciok" (czyli gwóźdź którym przybijało się papę do dachu), sznurek oraz pudełko zapałek. Klucz i papciok należało połączyć sznurkiem, do dziurki zeskrobać siarkę z zapałek, włożyć gwóźdź, umiejętnie rozkołysać i gwoździem uderzyć w ścianę. Co to był za huk, szczególnie w tunelu. Dziewczyny i starki lękały się a może tylko tak udawały? Czasami klucz rozrywało i wtedy były problemy w domu, bo jak wytłumaczyć że znowu kolejny klucz gdzieś się zapodział. Na rogu ulic Kolejowa i Świerklańska jest do dzisiaj sklep spożywczy ale wtedy wejście było w tej części zaokrąglonej. Chodziło się tam z bańka po mleko nalewane z konwi (może z Silesji). Latem gdy mleko późno przywieźli to była to już "kiszka". Poniżej, przy Chwałowickiej słynny Kamyczek, ale dla nas dzieci niedostępny. Na przedłużeniu Świerklańskiej ulica Prosta, prosta ale pod górkę. Po prawej stronie była piekarnia gdzie grzecznie staliśmy w kolejce czekając na świeże gorące bułki prosto z pieca. Powyżej wieża wodna, nasz zamek i miejsca zabaw w wojsko, wtedy dostępna z każdej strony. Po przeciwnej stronie duży barak ze świetlicą w której obywały się wybory (bez skreśleń) oraz odprawy przed wyjściem na pola w ramach walki z kapitalistycznym wrogiem stonką ziemniaczaną. Gospodarze gonili z kartoflisk bo robiliśmy więcej szkody niż stonka, której nie było. W baraku były też biura Ligi Przyjaciół Żołnierza. Powyżej baraku był jakiś zakład prefabrykatów betonowych. Za wieżą wodną były resztki ogrodzenia obozu (słupy i drut kolczasty). Dalej wrzosowisko i hangar lotniczy w kształcie pół beczki. Bram z przodu i tyłu już nie było. Deski poszycia hangaru były już spruchniałe. Odbywały się zawody, kto wyżej wbiegnie na hangar. Dalej już były same pola. W okolicy były tzw. piaskarnie z których pobierano piasek a dla nas miejsce skoków ze skarpy. Lądowanie w miejscu gdzie był żwir nie należało do przyjemnych, było bolesne. Za żółte od piasku nogi lub spodenki nie czekały w domu na nas pochwały a wręcz przeciwnie. To kilka wspomnień z dzieciństwa na ulicy Chopina.

alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

Emzet- cudowny opis tej części miasta której ja właściwie nie znałam a przynajmniej mało znałam. Ale co widzę ? Na forum widzę mojego rówieśnika. Bardzo mnie to cieszy. Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej nocy wszystkim którzy jeszcze nie śpią. Ja właśnie miałam zamiar zamknąć kompa ale coś mnie tknęło i zajrzałam jeszcze na forum. Dobranoc.

Awatar użytkownika
MacioBA
Starszy szeregowy
Posty: 74
Rejestracja: 15 sty 2009, o 21:51
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: MacioBA »

Robi się coraz ciekawiej :) Słowa te piszę z ulicy Świerklańskiej 12 :)
Pozdrawiam!

Awatar użytkownika
woytas
Nadszyszkownik Generalny
Posty: 7386
Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
Lokalizacja: Stolica regionu
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: woytas »

Obóz o którym pisze kolega emzet do tzw. Polenlager - wybudowany przez Niemców dla ludzi przesiedlanych z zagłębia. Hangar lotniczy wybudowany przez LOPP przed wojną - tzw: szybownisko. W 1945 leżał tam zestrzelony niemiecki samolot (jaki?)
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!

walek
Szeregowy
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2011, o 09:35
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: walek »

Dużo można też napisać o Rybnickim zamku (Dom Kultury) z kawiarnią w piwnicy - Bombaj
Miałem przyjemność tam bywać. W Bombaju zaczynał swoją ścieżkę kulturalną Wojtek Broniewski i znany zespół wokalny Gawliki.

alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

Walek- czy Ty też chodziłeś na fajfy do Bombaju? Nie podajesz ile masz lat.A Gawliki to moi sąsiedzi. Jeden miał na imię Staszek, ale nie pamiętam czy ten starszy, czy ten młodszy. Właśnie ich zespół wprowadził mnie do świata jazzu. Pamiętam jak oni wspaniale grali. Tworzyli własną interpretację wielu utworów. Można było słuchać ich grania do upadłego. Biorąc pod uwagę czasy w których to się działo, gdy jazz był muzyką "zgniłego zachodu", dla nas młodych był to niemal zaczarowany świat. Wtedy też po raz pierwszy zetknęłam się z Louisem Armstrongiem- oczywiście z jego muzyką. Nie wiem w jaki sposób docierały do nas płyty z jego nagraniami.
No i te zdane matury oblewane potem piwem w Bombaju. Innego alkoholu tam nie było. Zresztą nas inny alkohol nie interesował. W Rybniku, przy ul. Chrobrego był przecież browar produkujący naprawdę dobre piwo.

Awatar użytkownika
Valjean
Generał dywizji
Posty: 2858
Rejestracja: 27 kwie 2007, o 17:25
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: Valjean »

Dobrze napisałaś że browar był, bo już go niestety nie ma. Teraz stoi tam taki moloch, galeria handlowa Focus

walek
Szeregowy
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2011, o 09:35
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: walek »

i te stawki do komisji wojskowej, razem a Woryną Majem, Wygledą, Kubicami - wszytko było w Bombaju, a potem obowiązkowo oddawanie krwi honorowo i obiad w Świerklańcu.
Czekolad już nie dostawaliśmy , bo ktoś inny wpierniczył deputat czekoladowy. :smile:
Alibaba, ja fajfy misałem gratis, bo zakęciłem się bardzo blisko koło personelu kawiarniengo (być może za blisko) :lol: Szefową była Pani Lisowa.
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2011, o 21:38 przez walek, łącznie zmieniany 1 raz.

emzet
Szeregowy
Posty: 20
Rejestracja: 7 sty 2011, o 21:20
Lokalizacja: Rybnik

Nieprzeczytany post autor: emzet »

Świerklańska 12 to chyba ten nowy budynek, jakieś biura. Dawniej było tam pole. W ciągu tych lat wiele zmieniło się.
"Bombaj" to nie moja bajka. Do technikum chodziłem w Raciborzu, dopiero gdy byłem w klasie maturalnej to w Rybniku otwarli Mechanik, więc całe 5 lat mam wyłączone. Więc chętnie poczytam wspomnień bywalców rybnickich lokali. Wspominaj młodzieży.

alibaba22
Kapral
Posty: 131
Rejestracja: 13 kwie 2011, o 22:21
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post autor: alibaba22 »

O! " Świerklaniec". Zupełnie o nim zapomniałam. No i "Rybniczanka"- tam były dansingi. Ale byłam za młoda- wolałam, fajfy. A ciastka i lody od Stokłosy pamiętasz?
Fajfy były też w DK w Chwałowicach. Wystarczyło przejść przez "Kozie Górki". A tam były fajne fajfy - z twistem na czele. No i chłopcy z Domu Młodego Górnika. Tacy nie Ślązacy. To dziewczynom imponowało. Wiele dziewcząt marzyło o tym, żeby wyjść za mąż i wyjechać ze Śląska w Polskę.
We wczesnych latach 50-tych w Rybniku przy Kościuszki było Technikum Górnicze z internatem. Uczniowie ubierani byli w takie specjalne mundurki- od wyglądu tych mundurków chłopaków nazywano "kneflikorze".To TG było jeszcze długo ale takich "kneflikorzy" już potem nie było.
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2011, o 21:50 przez alibaba22, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

alibaba22 pisze: A ciastka i lody od Stokłosy pamiętasz?
Fajfy były też w DK w Chwałowicach. Wystarczyło przejść przez "Kozie Górki". A tam były fajne fajfy - z twistem na czele. No i chłopcy z Domu Młodego Górnika. Tacy nie Ślązacy.
Stokłosa to ostatnie oryginalne miejsce, w którym można zjeść lody i kupić ciastka. Oryginalne, czyli takie "od pokoleń". Reszta cukierników pozamykała swe geszefty. Już to chyba kiedyś pisałam, że starego Stokłosę pamiętam jak przez mgłę. Dziadek z nim w karty grywał z tyłu kawiarenki.

Dom Górnika w Chwałowicach już dawno zlikwidowany. Ale za to Kozie Górki nadal są :mrgreen:

Chodziłaś do Hanki za kadencji Jarosza?
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2011, o 11:29 przez _hipcia, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ