woytas pisze:Zależało od skali.
Taki mi szatański przebłysk przeszedł - czy ojcowie Misjonarze nie mieli nic wspólnego z likwidacją cmentarza - taki sąsiad za płotem...?
Hmmm, szatański nie powiem
Po wejściu Niemców do Rybnika cmentarz był zamknięty niejako "z mocy prawa" niemieckiego. Jego likwidację przeprowadzono wczesną wiosną 1940r.
W Żydowskim Instytucie Historycznym jest przechowywana praca magisterka M.Machnik, w której jest story faceta, uczestniczącego w tym barbarzyństwie (podejrzewam, że nie z własnej woli).
Niestety nie wiem, czy jest ona wiarygodna (ta story), bo spisana z naszych Nowin, a te jak wiemy czasem konfabulują i przekręcają rzeczy (o czym sama się przekonałam). Cytuję za stroną:
http://www.kirkuty.xip.pl/rybnik.htm
Przytoczmy tu fragmenty tego tekstu: "Muzeum w Rybniku udostępniło mi artykuł z "Nowin", w którym Jan Kołowrot wypowiada się na temat cmentarza żydowskiego. (...) Prace przy likwidacji prowadzone były wczesną wiosną 1940 roku, na początku marca lub kwietnia. Zwożono kamienie, szare górskie piaskowce i układano w stosy przy murze cmentarnym od strony drogi do Chwałowic i Świerklan. We wnętrzu cmentarza były poprzewracane nagrobki i wykarczowane krzaki. "To robiono spychaczem lub pługiem do odśnieżania" - mówi Jan Kołowrot. Część grobów była już ekshumowana. Z innych otwartych grobów wydobywano trumny - ołowiano-cynkowe rozlutowywano, wykonane z miedzi i mosiądzu rozmontowywano. Z trumien wyciągano kościotrupy. Niektóre miały jeszcze resztki ubrania. Więźniowie uderzali w szkielety łopatami i rozłupywali czaszki, łamali szczęki, zdejmowali mosty z zębów. Szukali złotych bransoletek, sygnetów, pierścionków, kolczyków, złotych zębów. Pracowali w rękawiczkach. "Pilnował nas gestapowiec w czarnym mundurze. On stał obok dużego kubła z chlorowanym wapnem. Kubeł był przeznaczony na drogocenności znalezione przy trupach. (...) Więźniom nie wolno było ze sobą rozmawiać. Prace ekshumacyjne polegały na tym, że więźniowie wpierw grzebali przy nagrobkach cennych i wartościowych. Starych mogił początkowo nie ruszali. Widocznie mieli takie dyspozycje, żeby otwierać groby z najdroższymi płytami. Prowadzili roboty sukcesywnie. Zaczęli rozkopywać groby od ściany południowej cmentarza i następnie prowadzili posuwając się w od grobu do grobu w stronę dworca kolejowego. Miejsca po otwartych grobach niwelowali. (....) Kości ładowano na ciężarówki, które przypuszczalnie jechały w stronę stadionu "Ruda". Stadion był jeszcze nieukończony, w pobliżu były doły. Kości wrzucano do tych dołów i zasypywano ziemią. (....) Kości miano też wrzucać bezpośrednio do kilku stawów-bajorek, jakie znajdowały się w pobliżu starego kościoła".