Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Historia miasta i jego dzielnic
Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

W naszym sądzie sądzono też mieszkańców okolicznych miejscowości.
1938 pobicia.JPG

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Dość długo Kronika kryminalno-sądowa nie była uzupełniana

Nowiny Raciborskie z 1889 r. a w nich... zbrodnia w Niedobczycach :!: :!: :!:
Niedobczyce.jpg

Awatar użytkownika
woytas
Nadszyszkownik Generalny
Posty: 7386
Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
Lokalizacja: Stolica regionu
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: woytas »

Przerżneli ją...
Znaczy gardło :/
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Na Maroku lała się krew :shock:

(ze Śląskiej BC - wydawnictwo Polonia)
Załączniki
Polonia styczeń 1939.jpg
Polonia styczeń 1939.jpg (44.16 KiB) Przejrzano 6141 razy

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

W dzisiejszych czasach też zdarzają się "psychopaci ustrojowi, zdradzający urojenia wielkościowe i prześladowcze" :mrgreen:
Niestety nie leczą ich w Rybniku.
Polonia 1937.jpg
źródło: Śl. Biblio. Cyfrowa, Polonia luty 1937

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Afera weselna z 1934 r - prawie jak u Smarzowskiego :mrgreen:
Załączniki
Polska zachodnia 08.1934.jpg

Awatar użytkownika
tedd55
Kapral
Posty: 189
Rejestracja: 8 paź 2010, o 12:39
Lokalizacja: Manhattan
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: tedd55 »

Krwawa barbórka 1924 w Chwałowicach
Załączniki
Polonia1925.jpg
Galeria Moja gruba "Jankowice" - http://jankowice.net

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

Sprawa Siwców jest fajnie opisana w książce Tadeusza Dyniewskiego "Zbrodnia-Zdrada-Kara Pitaval Śląski" - jęli ktoś byłby zainteresowany mogę zeskanować i przerobić na normalny tekst

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Witaj na forum Abisall :-)

Jeśli nie będzie z tym za dużo roboty, to chętnie przeczytamy.

Awatar użytkownika
woytas
Nadszyszkownik Generalny
Posty: 7386
Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
Lokalizacja: Stolica regionu
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: woytas »

Tak tak :)
Srogie akcje były w Rybniku przed wojną - takie małe miasto a trup ściele się gęsto.
Bardzo interesowały by mnie jakieś informacje na temat przemytu i szlaków przemytniczych w naszym rejonie.
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

Zgodnie z obietnicą
Krótkie życie brata
Pięknej Zośki

Tytuł jak ze zbójeckiej ballady. Bo też, prawdę mówiąc, wcale nie jestem pewien, czy krótkie życie Franciszka Siwca nie dostarczyło tematu „literaturze suterenowej” i czy gdzieś tam w okolicach Rybnika i Chwałowic około pół wieku temu nie krążyły teksty o odważnym bandycie, którego ścigała cała armia policjantów i który życiem zapłacił za swoją mołojecką sławę.
„Literatura suterenowa” — nie chcę być posądzony o plagiat — to nie moje własne określenie. O ile wiem, użył go po raz pierwszy redaktor Stanisław Milewski z „Gazety Prawniczej”; ogromnie mi ono przypadło do gustu.
Proces Siwca odbył się w lutym 1933 roku, a chociaż trwał zaledwie jeden dzień, tak obrósł faktami i rozprawami przeciwko rodzinie i wspólnikom oskarżonego, że dostarcza materiału do dłuższej opowieści.
Główną osobą dramatu była siostra bandyty, która animowała zachowanie się nie tylko brata, ale całego przestępczego gangu terroryzującego * w początkach lat trzydziestych powiat rybnicki i jego okolice. Nawet w środowiskach nie mających z bandytyzmem nic wspólnego nie mówiono o tej dziewczynie inaczej, jak Piękna Zośka.
Zachowały się tylko jej zdjęcia prasowe, ale i to wystarczy, aby uwierzyć, że była dziewczyną o rzeczywiście wyjątkowej urodzie. Zresztą potwierdza to fakt, iż odkąd skończyła siedemnaście lat, nieodmiennie z roku na rok zdobywała tytuł „Miss Chwałowic”. Na jakich konkursach?
Było ich w ówczesnych Chwałowicach wiele, organizowanych z okazji zabaw. W czasie, od którego zaczyna się niniejsza opowieść, Zośka miała dwadzieścia dwa lata. Piła jak przysłowiowy szewc, klęła jak furman, wytrzymywała — tańcząc non stop — całą noc, a bawiła się wyłącznie ze złodziejami i włamywaczami,w ostateczności — z paserami. Może i zatańczyłaby z jakimś przyzwoitym młodzieńcem, a nawet i z policjantem, ale który z nich odważyłby się poprosić w tany damę obstawioną przez takie grono wielbicieli?
Panna Zofia odznaczała się niezmiernie wysoką — w stosunku do środowiska, z którego wyszła inteligencją i pomysłowością, Korzystali z jej rad i wskazówek nawet bardzo doświadczeni złodzieje. Tylko rodzonym braciom, wnosząc z ich częstych odsiadek, jakoś przywództwo duchowe siostry nie służyło.
Siwiec-ojciec był człowiekiem spokojnym, pracowitym. Pracował jako górnik w kopalni „Donnersmarck”. Dopóki żył, utrzymywał rodzinę na jakim takim poziomie, także i moralnym. Po śmierci Siwca-seniora, wychowaniem dzieci zajęła się matka. Kobieta owa, wywodząca się z klasycznego lumpenproletariatu, od dnia zgonu męża zajęła się profesją przestępczą — paserstwem, kradzieżami — i trudno uwierzyć, ale to ona właśnie kształciła dzieci w złodziejskim fachu. Pewien dziennikarz z „7 Groszy” zrobił odkrycie, że Siwcowie byli od strony matki dziedzicznie obciążeni. Widocznie w latach trzydziestych, teoria Cesare Lombrosa cieszyła się jeszcze niesłabnącym powodzeniem. Współczesna psychiatria, jak wiemy, neguje istnienie wrodzonych cech przestępczych,, przypisując wszelkie tego typu dewiacje wpływowi środowiska.
Ze wspomnianego artykuliku dowiadujemy się więc, że już pradziadek mamy Siwcowej był profesjonalnym przestępcą. Przeżył przeszło osiemdziesiąt lat, ale z tego trzydzieści — w więzieniach. Krótko przed osiemdziesiątką, zwolniony z kryminału w Raciborzu, udał się do rodzinnej Mszany w powiecie rybnickim. A że nie wypadało mu wracać do domu z pustymi rękami, dokonał po drodze śmiałej kradzieży i przywitał małżonkę niczym panisko. Później dziadek i tata Siwcowej podtrzymywali rodzinne tradycje, ona zaś nie chciała być od swoich antenatów gorsza.
Pierworodny syn Siwców, Ferdynand, w połowie 1933 roku wyszedł z więzienia, odsiedziawszy trzynaście lat między innymi za kradzież z włamaniem w kościele. Zważywszy, iż urodził się w 1900 roku, łatwo obliczyć że zdążył spędzić, w kryminale więcej niż trzecią część życia i znalazł się na najlepszej drodze, by,wynik pradziadka poprawić...
Franciszek Siwiec, tytułowa i główna postać opowieści, stanął po raz pierwszy przed sądem, w Strumieniu, jako chłopiec trzynastoletni. Mając lat osiemnaście, w grudniu 1926 został skazany za kradzież z włamaniem na cztery miesiące więzienia. W rok później dokonał już napadu rabunkowego. Ujęty w 1929, tym razem otrzymał wyrok pięciu lat ciężkiego więzienia, które odsiadywał początkowo w Wiśniczu pod Krakowem.
Spod wpływu występnej mamy zdołały się, prawdopodobnie, uratować dwie siostry Pięknej Zośki, wyszedłszy wcześnie za mąż. Prawdopodobnie — albowiem nic o nich nie wiemy i w procesach — tym najważniejszym przeciwko Franciszkowi i tych towarzyszących nie występowały.
Pod koniec 1931 roku, za zabójstwo policjanta, stracono na szubienicy groźnego bandytę, herszta kilkudziesięcioosobowego gangu, Ziemskiego. Przed egzekucją Ziemski wyraził ostatnie życzenie, aby przyprowadzono do jego celi Franciszka Siwca. Ostatniej woli skazańca nie odmawia się, zwłaszcza gdy jest łatwo wykonalna.
Scena, która się następnie odbyła, mogłaby wystarczyć na kilka strof zbójeckiej ballady. Ziemski przygarnął do piersi ulubionego wspólnika, mianował go swoim następcą i zaklinał, aby w każdej sytuacji zachowywał się jak prawdziwemu bandycie przystało. Nie wojno mu nigdy stchórzyć nawet gdy stanie pod szubienicą! Zobowiązał nadto Franciszka, aby go pomścił i w odwecie zastrzelił kilku policjantów.
Już pod szubienicą, z zawiązanymi oczami, krzyczał Ziemski na dziedzińcu więziennym: — Franek! Pamiętaj, byś mnie pomścił!
Wkrótce po śmierci Ziemskiego Siwiec zaczął domagać się widzenia z prokuratorem, rzekomo w celu przekazania wiadomości szczególnej wagi. Dopiął swego i 19 lutego 1932 doprowadzono go do Sądu Grodzkiego w Rybniku. W pewnej chwili, kiedy strażnik więzienny prowadził petenta korytarzem sądowym, bandyta rzucił mu w oczy garść tytoniu i zbiegł. Pościg trwał krótko. Siwca ujęto przy moście, niedaleko ulicy Smolnej.
Oczywiście próba ucieczki, a i poturbowanie przy okazji kilku ścigających go policjantów wpłynęły na wydłużenie kary, ale nie załamało to przestępcy, który odgrażał się, że jeśli uda mu się zbiec, już żaden posterunkowy go nie zaaresztuje, gdyż każdego, kto mu stanie na drodze, położy trupem. I cierpliwie czekał następnej okazji; do ucieczki.
Jakoż trafiła mu się 9 listopada 1932. A było to tak:
W ramach pracy kulturalno-oświatowej władze więzienne wymyśliły sobie zorganizowanie amatorskiego przedstawienia pi „Cud nad Wisłą”. Do odegrania jednej z ról w tym spektaklu zgłosił się Franciszek Siwiec. Tego dnia dla potrzeb scenicznych wydano mu z depozytu marynarkę i sweter, pozostawiając go jednak w więziennych spodniach. Po przedstawieniu, gdy więźniowie wracali do swoich cel, zrobił się mały rozgardiasz. Wykorzystał to Siwiec, wyskoczył oknem z pierwszego piętra na więzienny dziedziniec, wdrapał się na wewnętrzny mur, potem na zewnętrzny i tyle go widziano...
Nie znając terenu, wiedziony tylko intuicją, wędrował ostrożnie, starannie unikając spotkania z policją. W pobliżu Łazisk Górnych spytał przechodzące tamtędy kobiety o drogę do Orzesza Stąd do Żor, gdzie mieszkał jego kolega i zarazem wspólnik przestępstw, Jerzy Kubiczek, trafił łatwo. Kolegi w domu nie zastał, ale matka Kubiczka, zorientowana zresztą doskonale w profesji syna i jego przyjaciela, obdarowała uciekiniera parą cywilnych spodni. I tak, nie przypominając w niczym zbiegłego więźnia, dotarł do rodzinnych Chwałowic. Tu zatrzymał się na krótko. Tyle, żeby zobaczyć się z siostrzyczką Zosią. Piękna Zośka rozsądnie mu poradziła, aby czym prędzej opuścił Chwałowice i poszukał sobie azylu gdzie indziej.
Kilka dni ukrywał się u krewnych w Mszanie, prawdopodobnie u którejś z zamężnych sióstr, później znalazł lokum u niejakich Kowalskich w Radlinie; często odwiedzał Chwałowice, konkretnie Winklerów, u których ongiś melinował sam Ziemski. Do Winklerów goniła Siwca miłość. Dziewiętnastoletnia Rozalka była pono narzeczoną Franciszka. Musiała to być miłość bardzo świeża, od pierwszego wejrzenia, bo gdy amant Winklerówny szedł do więzienia, „narzeczona” miała ledwie czternaście lat.
Na potrzeby ukrywającego się młodzieńca dom Winklerów był' bardzo korzystnie położony. Ostatnia chata w Chwałowicach, do lasu niespełna pięćset metrów, od strony miasta wszystko widać jak na dłoni, więc najazd policji raczej niezbyt groźny. Zwłaszcza że nikt Winklera o melinowanie Siwca nie posądzał. A do tego sprytna Zosia potrafiła wodzić wywiadowców za nos, rozpuszczając za pośrednictwem zaufanych kolegów kłamliwe wiadomości, że brat ukrywa się w zgoła innej okolicy. Listy gończe rozsyłane za Siwcem znaczyły tyle co nic, bo nie pokazywał się na ulicy za dnia, zaczynał zaś działalność nocą, dokonując śmiałych włamań, głównie do sklepów rzeźniczych, kolonialnych i do restauracji.
Z czasem, zadufany w swój spryt, zakotwiczył u Winklerów na stałe, co zresztą gospodarze przyjęli z zadowoleniem, bowiem mając takiego lokatora, nie musieli martwić się o zaopatrzenie spiżami.
Zuchwałość bandyty rosła z dnia na dzień. Potrafił na przykład włamać się w Radlinie do chlewika, zabić prosiaka, oprawić go, zostawiając na miejscu kradzieży flaki, przynieść łup do mieszkania przyszłych „teściów” i urządzić tu libację z gramofonem do białego rana. Kradzieży i włamań nie dokonywał jednakże sam. W złodziejskich wyprawach towarzyszyli mu — starszy, ale podporządkowany młodszemu — brat Ferdynand oraz kolega, nazwiskiem Ostrzałek. I tak trwało złodziejskie dolce vita do pamiętne- , go dnia 24 listopada 1932 roku.
Tego dnia, a raczej tej nocy, trzej opryszkowie wybrali się na kolejną złodziejską wyprawę. Nie bardzo się ta eskapada powiodła, ponieważ w upatrzonym sklepie kolonialnym znaleźli tylko kilkanaście butelek wina. Ze złości wysmarowali drzwi sklepu musztardą i z dwoma workami wina ruszyli w drogę powrotną. Kiedy znaleźli się na peryferiach Rybnika, wzbudzili podejrzenie pewnego strażnika kolejowego, który o tym, że w pobliżu kręcą się jacyś nie budzący zaufania osobnicy — zapewne złodzieje — powiadomił pełniącego nocny obchód posterunkowego Fojcika. Fojcik dopadł złodziei za miastem przy ulicy Hutniczej, wyjął broń i wezwał do podniesienia rąk, Ostrzałek znajdował się w tym momencie jakieś sto metrów od wspólników. Ferdynand posłusznie wzniósł ręce do góry, zaś Franciszek, który z bronią nigdy się nie rozstawał, zasłonięty przez brata, oddał w stronę posterunkowego trzy strzały. Dwa z nich dosięgły celu i oba okazały się śmiertelne.
Po dokonaniu zbrodni Ferdynand wrócił do rodzinnego domu, nie spodziewając się, że policja wpadnie na jego trop. Franciszek zamelinował się oczywiście u „narzeczonej”. Tymczasem wers ja robocza dochodzenia, którym zajął się osobiście komendant powiatowy, pan Kloske, wskazywała wprawdzie na Franciszka Siwca, jako na głównego podejrzanego w sprawie, ale zatrzymano Ferdynanda, uważając go słusznie za wspólnika brata.
Od momentu popełnienia zbrodni Franciszek mógł się uważać za człowieka skazanego na śmierć, zwłaszcza że zbrodnię zabójstwa rozpatrywano wówczas w trybie doraźnym. Bo to, że prędzej czy później zostanie ujęty, nie ulegało wątpliwości. 5
Piękna Zośka też doskonale zdawała sobie sprawę z epilogu, który musi nastąpić, że zaś nerwy miała jak przysłowiowe postronki, kierując się dobrem rodziny — to znaczy chcąc uratować chociaż Ferdynanda, któremu też groziła szubienica — namawiała Franciszka, aby popełnił samobójstwo. Tylko to w jej mniemaniu mogło uratować starszego brata. Abstrahując od oceny moralności tej zepsutej do szpiku kości kobiety, jest w owej propozycji jakiś ogromny dramat.
Franciszkowi Siwcowi odwagi jednak zabrakło.
— Niech mnie powieszą — powiedział siostrze i niech pociągnę za sobą brata, ale sam sobie życia odbierać nie będę.
Pościg za mordercą trwał, a działania operacyjne przedsięwzięto na niespotykaną — jak na tamte czasy skalę. Nie obeszło się też bez szukania konfidentów w gronie byłych wspólników Siwca. Za cenę bezkarności za dawne grzechy, z równoczesnym grożeniem przykrymi konsekwencjami w przypadku odmowy, policja zapewniła sobie współpracę serdecznego przyjaciela Siwca, Jerzego Kubiczka. Tego samego Kubiczka, u którego matki Franciszek zaopatrzył się w spodnie po ucieczce z więzienia.
Pierwszym ruchem konfidenta było spotkanie z Piękną Zośką i dyskretne przepytanie jej o losy brata, któremu deklarował pomoc po starej dozgonnej przyjaźni. Sprytna dziewczyna w lot zorientowała się w roli Kubiczka, zbyła go i zawiadomiła Winklerów, że zjawi się u nich szpicel. W ten sposób dzięki pomocy siostry, Franciszek Siwiec mógł ukrywać się jeszcze kilka dni.
Jakimś kanałem pewien wywiadowca dowiedział się, że w niedzielę wieczorem, w dzień nowego roku Siwiec zjawi się u Winklerów. Aresztowano wtedy profilaktycznie Piękną Zośkę, obstawiono dyskretnie dom.
Wszelako próba ujęcia bandyty tym razem nie powiodła się. Trudno stwierdzić, kto i w jaki sposób ostrzegł Franciszka Siwca o zaplanowanej obławie. Dość stwierdzić, że kiedy 2 stycznia do mieszkania Winklerów wkroczyła grupa policjantów, zastała tam jedynie domowników, którzy z zapałem wypierali się jakichkolwiek kontaktów z bandytą. Nastąpiły kolejne aresztowania osób podejrzanych o udzielanie pomocy ukrywającemu się Siwcowi to wszystko. Winklerów oczywiście pozostawiono w spokoju.
Co nie udało się policji za pierwszym podejściem, zostało uwieńczone pełnym sukcesem w kilka dni później. Widocznie prymitywni opiekunowie Franciszka Siwca, a i on sam trwali w przekonaniu, że policja definitywnie zgubiła ślad.
Wieczorem 7 stycznia ciężarówkami ściągnięto z Katowic rezerwę policyjną w kuloodpornych pancerzach, zaopatrzoną w łzawiące granaty. Przygotowywaną starannie obławą kierował osobiście naczelnik Urzędu Śledczego z Katowic, nadkomisarz Chromański. Trochę to było przykre dla komendanta powiatowego, nadkomisarza Kloske, że z powodu nieudanej próby ujęcia bandyty powierzono mu drugie miejsce w sztabie dowodzenia. W grupie kierowniczej znaleźli się też miejscowy komendant posterunku oraz kilku wybitniejszych wywiadowców z przodownikiem Józefem Wiśniowskim na czele. Tym samym Wiśniowskim, który później odegrał niepośrednią rolę w śledztwie przeciwko Nikiforowi Maruszeczce.
Do akcji przystąpiono 8 stycznia o godzinie piątej rano. Zima, do świtu daleko, wokoło ciemna noc. Z domu Winklerów na wezwanie policji nikt nie odpowiada. Kilku funkcjonariuszy w pancerzach i hełmach po sforsowaniu siłą drzwi wdziera się do mieszkania. Winkler, Winklerowa i ich córka spoglądają spode łba na przeprowadzających rewizję policjantów. Pobieżne przeszukanie^ mieszkania nie daje rezultatu.
Dłuższą chwilę trwało, zanim w półmroku zalęgającym izbę zauważono ukrytego za szafą Siwca. Zaczepionego rękami o jej górną krawędź. Wezwanie do poddania się skwitował dwoma strzałami na oślep. Narażać życia nie było sensu użyto więc granatu^ z gazem łzawiącym.
Zdesperowany bandyta wyskoczył przez okno na podwórze, kalecząc nogę o gwóźdź. Potknął się, ale gdyby nawet skok wykonał równie dobrze, jak podczas poprzednich dwóch ucieczek z więzienia, i tak wpadłby prosto w ramiona policjantów. W tej zdawałoby się beznadziejnej sytuacji nie dał jednak za wygraną. Zanim wyciągnął obie ręce, podając je do skucia, zdążył wcisnąć między' kolana parabelkę. Zamierzał, po założeniu mu kajdanków, schylić się, ująć w obie ręce broń i zastrzelić co najmniej jeszcze jednego policjanta. W myśl wskazań swojego mistrza, mordercy Ziemskiego. Na szczęście, któryś z funkcjonariuszy spostrzegł w porę manewr i pojmanego rozbroił.
Natychmiast po aresztowaniu zawieziono Franciszka Siwca do szpitala, gdzie opatrzono mu zranioną nogę. Kontuzja okazała się niezbyt groźna i po założeniu opatrunku odstawiono więźnia do celi|. Tu przypomniał sobie o radach siostry aby popełnił samobójstwo usiłował zamiar ten wykonać. Zdjął bandaże, powiązał je i powiesił się na okiennych kratach. Na szczęście dla porządku prawnego bandaże spostrzegł z dziedzińca jeden ze strażników i zdołano niedoszłego samobójcę odratować. Od tego momentu Siwiec zrezygnował z dalszych prób przeciwstawiania się swojemu przeznaczeniu. Czynności śledcze, zaczęto od przeprowadzenia konfrontacji trojga rodzeństwa, to znaczy Franciszka, Ferdynanda i Zofii. Z Ferdynandem było sporo kłopotu. Sprowadzony z więzienia karnośledczego do komisariatu, urządził taką awanturę, że pięciu posterunkowych z trudem dało sobie z nim radę ądził taką awanturę, że pięciu posterunkowych z trudem dało sobie z nim radę. Krzyczał, bluźnił, przechwalał się, że policja i tak mu nic nie udowodni, bo żadnych wyjaśnień składał nie będzie. Przeszedł przecież — w ciągu kilkunastu lat odsiadek — „fachową akademię”.Zmienił taktykę natychmiast, kiedy Franciszek — widocznie wiedziony chęcią, aby mu w drodze na tamten świat towarzyszył starszy, bardziej doświadczony braciszek — wyjaśnił, iż sygnał do strzelania dał mu Ferdynand lekkim kopnięciem w nogę. Ten zaczął gwałtownie wersji tej zaprzeczać, twierdząc, że istotnie trącił brata, atoli w celu dania mu sygnału do ucieczki. To było bardziej prawdopodobne, albowiem z przebiegu wypadków nie wynikało, iżby obaj opryszkowie mieli czas do omawiania taktyki działania.
W każdym razie sprawa Ferdynanda i jego udziału w zbrodni była jeszcze otwarta. Sąd doraźny mu nie groził z przyczyn proceduralnych, albowiem od chwili jego aresztowania, a nastąpiło ono nń drugi dzień po śmierci Fojcika, upłynęło znacznie więcej niż dwadzieścia jeden dni, co według zasad rządzących stosowaniem trybu doraźnego tę możliwość przekreślało. Swoją drogą pragnienie wciągnięcia rodzonego brata w beznadziejną sytuację nie świadczy dobrze o „bandyckiej ambicji” Franciszka.
Konfrontacja z Piękną Zośką miała również burzliwy przebieg. Panna zaczęła od wyrzutów, że brat nie posłuchał jej rady i nie zastrzelił się, zanim został przez policję ujęty. Uniknąłby przecież hańbiącej śmierci, jaka go niechybnie czeka, nadto zaoszczędziłby wielu kłopotów rodzinie i licznym przyjaciołom, którym przyjdzie teraz pokutować za udzielanie mu pomocy. Franciszek z pokorą przyjął te połajanki, ale wiadomo -— przeszłości cofnąć się nie da.
Zofia złożyła swoje zeznania o zabójstwie posterunkowego zgodnie z relacją obydwu braci i Ludwika Ostrzołka, który tragicznej nocy im asystował:
Konfrontowany z Siwcem Ostrzołek był trzęsącą się ze strachu istną „kupką nieszczęścia”. Franciszek Siwiec zresztą go nie obciążał, wyjaśniając zgodnie z prawdą, że kiedy jego i brata zatrzymał posterunkowy Fojcik, Ostrzołek znajdował się w sporej odległości i natychmiast rzucił się do ucieczki, więc nie był nawet świadkiem morderstwa. Mógł tylko słyszeć strzały* ale nie wiedział, kto do kogo strzela.
Siwiec nie odmówił sobie natomiast przyjemności wplątania w sprawę swojego byłego przyjaciela, Jerzego Kubiczka, twierdząc iż współdziałał on w morderstwie. Pomówienie Kubiczka było po
prostu aktem zemsty za to, że dał się policji przerobić na konfidenta i pomagał w ujęciu kolegi. Nic z zamiaru pogrążenia Kubiczka nie wyszło, bowiem criminis tempore ten skądinąd groźny opryszek miał żelazne alibi, a intencje Siwca były nadto oczywiste.
Rozprawa przeciwko mordercy posterunkowego Fojcika odbyła się 5 lutego 1933 przed Sądem Okręgowym w Katowicach na sesji wyjazdowej w Rybniku. Oczywiście w trybie doraźnym. Przewodniczył sędzia Eugeniusz Stodolak, w zespole zasiadali sędziowie — dr Kowalski i dr Stawarz. Oskarżał prokurator Sądu Okręgowego, dr Nowotny, bronił z urzędu adwokat Filasiewicz. Niewielka sala rybnickiego Sądu Grodzkiego nie mogła pomieścić wszystkich ciekawych. Przed gmachem sądowym zgromadził się więc tłum ludzi oczekujących cierpliwie na wynik procesu, a wcześniej na przecieki z sali rozpraw*
Odczytanie aktu oskarżenia trwało przeszło pół godziny i obejmowało komplet zbrodni dokonanych przez Franciszka Siwca.
Życzeniem oskarżonego było, aby przed sądem stawić się w najwytworniejszym ubraniu. Jakoż w granatowym garniturku, w wyprasowanych na kant spodniach, prezentował się jak grzeczny, przystojny młodzieniec. Składając wyjaśnienia, zaprzeczył jakoby podczas obławy strzelał do policjantów, nadto skarżył się, że go w areszcie bito.
Świadków zeznawało około dwudziestu. Popis elokwencji dała, jak się łatwo domyślić, Piękna Zośka, opowiadając, jak bardzo kochała braci, że tylko z miłości do nich działała wbrew prawu. Wreszcie oznajmiła, iż sędzia i prokurator jej właściwie zawdzięczają życie, ponieważ Franek, orientując się, iż znajduje się już w cieniu szubienicy, postanowił rzekomo przedtem zamordować obydwu przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Zofia go od tego odwiodła, bo nie chciała dopuścić do dalszego rozlewu krwi..
O czwartej po południu Franciszek Siwiec z płaczem wysłuchał wyroku śmierci. Nie potrafił zachować się tak, jak tego wymagał od swojego następcy Ziemski. Następnego dnia o wpół do siódmej, na prośbę skazańca odwiedził go w celi ojciec Drobny i wyspowiadał. Później jeszcze dramatyczne pożegnanie z matką i o godzinie ósmej skończyło się krótkie życia brata Pięknej Zośki.
Nie skończyły się wszelako kłopoty pozostałych przy życiu członków bandy, którzy stali się bohaterami kilku kolejnych procesów.
20 kwietnia 1933 w budynku, Sądu Grodzkiego w Rybniku odbyła się rozprawa przeciwko kilkunastu oskarżonym, o ukrywanie przestępcy. Piękna Zosia stawiła się przed, sądem wyondulowaną, w niebieskim kostiumie i kapelusiku takiegoż koloru. Nie odpowiadała z wolnej stopy, więc sporo wysiłku musiało ją kosztować, aby te stroiki zdobyć. Jednak tytuł Miss Chwałowic zobowiązywał ...
Wśród oskarżonych znalazła się naturalnie cała rodzina Winklerów. Mama Maria, tata Nikodem i córeczka Rozalia otrzymali wyroki po pół roku wiezienia. Takiej samej represji ulegli pozostali oskarżeni. Pięciu zostało uniewinnionych; wśród nich znalazła się Zofia Siwcówna. Sąd wziął pod uwagę, że działała w obronie najbliższego członka rodziny.
30 kwietnia 1933 brat Franciszka Siwca, Ferdynand, został skazany wyrokiem Sądu Okręgowego w Katowicach na 7 lat więzienia za współudział w zbrodni. Założył od tego wyroku apelację.
28 maja przed Sądem Grodzkim w Rybniku stanęła in corpore cała banda Siwca. Główni oskarżeni to: Jan Szymecki (złodziej i zarazem paser), Waldemar Szczepanik, Ferdynand Siwiec, Ludwik Ostrzołek, Ryszard Szymecki, Jan Borek, Franciszek Woryna, Rafał Winkler, Fryderyk Tłuczykont, Paweł Byczek, Teresa Lelkowa, Ludwika Siwcowa i jej córka Zofia. Ośmiu oskarżonych odpowiadało z wolnej stopy.
W rejestrze czynów zarzucanych oskarżonym, a był to rejestr długi jak tasiemiec, znajdowały się kradzieże i włamania poważne, a także i drobne, jak na przykład kradzież kur, gęsi, królików, prosiąt itp. Przepisywanym mu właśnie drobniejszym kradzieżom Ferdynand Siwiec dumnie zaprzeczał, twierdząc, że on owszem, ale zajmował się tylko poważniejszymi obiektami...
Zosię oskarżono o osiem kradzieży; przyjęła te zarzuty z godnością, protestując raz tylko. Zabolało ją bardzo, kiedy zarzucono .jej kradzież wódki z restauracji Gomoli. A zasypał ją Rafał Winkler, któremu rzuciła spontanicznie: — Żeby cię szlag trafił! Winkler na to dobrodusznie: -No cicho, Zośka, tyś chyba z nas wszystkich najwięcej lubiła gorzałkę, więc się nie zapieraj...
Z surowszych wyroków wymienić wypada dla: Jana Szymeckie- go — cztery lata} Waldemara Szczepanika — cztery lata; Ferdynanda Siwca —- sześć lat; Ludwika Ostrzołka —- sześć lat. Reszta mieściła się w granicach do dwóch lat więzienia; niektórym oskarżonym warunkowo zawieszono wykonanie kary. Mama Siwcowa została skazana na rok więzienia, Zosia na tyleż plus sto złotych grzywny.
Na koniec jeszcze słówko o kurach, które przecież uratowały Ferdynanda. A było to tak:
W toku procesu przeciwko bandzie Siwca oskarżeni o kradzież kilkudziesięciu kur usprawiedliwiali się tym, że dokonali jej w celu zebrania pieniędzy na adwokata dla Ferdynanda. W przeliczeniu, przyjmijmy, trzy złote za dorodną kurę, ze sprzedaży skradzionych kokoszek mogli uzyskać jakieś sto złotych. Honorarium w stosunku do wagi oskarżenia raczej mizerne. No, chyba że coś tam jeszcze dołożyła rodzina. W każdym bądź razie jest faktem, że 28 czerwca 1933, Ferdynand Siwiec został przez Sąd Apelacyjny w Katowicach uniewinniony od zarzutu wspólnictwa w zbrodni na posterunkowym Fojciku i siedem lat więzienia zostało mu tym sposobem zaoszczędzone. Te sześć, które zainkasował razem z kolegami z bandy, to dla niego niezbyt wiele.
Za Tadeusz Dyniewski " Zbrodnia-zdrada-kara. Pitaval śląski"- Krajowa Agencja Wydawnicza, Katowice 1986
(Jest to ocr ze skanu na dodatek przeklejany na forum więc mimo sprawdzania i korekty mogły mi się przemycić błędy i jakieś inne babole :) )
Pamietam że jak pierwszy raz czytałem o "Pięknej Zośce" i jej braciach to chciałem ruszyć po tropach z ksiązki i zobaczyć czy da się namierzyć np dom Winklerów , dowiedzieć się która to była restauracja Gomoli itd

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Dzięki Abisall.
Abisall pisze: Nawet w środowiskach nie mających z bandytyzmem nic wspólnego nie mówiono o tej dziewczynie inaczej, jak Piękna Zośka.
Zachowały się tylko jej zdjęcia prasowe, ale i to wystarczy, aby uwierzyć, że była dziewczyną o rzeczywiście wyjątkowej urodzie. Zresztą potwierdza to fakt, iż odkąd skończyła siedemnaście lat, nieodmiennie z roku na rok zdobywała tytuł „Miss Chwałowic”. Na jakich konkursach?
Było ich w ówczesnych Chwałowicach wiele, organizowanych z okazji zabaw.
Mamy tu zdjęcie pięknej Zośki na pierwszej stronie tego wątku. Warto je przypomnieć. Szkoda, że o niej zapomniałam przy tworzeniu albumu rybniczanek :mrgreen:
Zośka
Zośka
Miss Chwałowic.jpg (31.67 KiB) Przejrzano 5948 razy

Awatar użytkownika
tedd55
Kapral
Posty: 189
Rejestracja: 8 paź 2010, o 12:39
Lokalizacja: Manhattan
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: tedd55 »

Trochę lepsze zdjęcie Zośki, również ze starej prasy.
Załączniki
zoska1934.jpg
Galeria Moja gruba "Jankowice" - http://jankowice.net

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

No brzydka na pewno nie była- tak zastanawiam się czy dało by radę znaleźć jakie informacje o dalszych losach jej i innych "bohaterów"

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

Jak tak popatrzeć to i bracia Pieknej Zofijki z onucą na głowie chodzić nie musieli :) Aczkolwiek jako facetowi cięzko oceniać mi ich urodę. Franciszek strasznie smarkato wygląda...
Załączniki
Ferdynand Siwiec
Ferdynand Siwiec
Franciszek Siwiec
Franciszek Siwiec
Notatka20150312182240.jpg (35.75 KiB) Przejrzano 5928 razy

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Abisall pisze: tak zastanawiam się czy dało by radę znaleźć jakie informacje o dalszych losach jej i innych "bohaterów"
Zosia wyszła za mąż i do bandy przystąpił jej mąż :wink: Zainteresowania się rodzinie nie zmieniły.
17.04.1937 Polska Zachodnia.jpg

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

Ot konsekwentna dziewczyna :)
Zacząłem czytać roczniki tych "7Groszy" wspomnianych w opowieści o Siwcach i całkiem sporo fajnych "rybnikalii" można tam znaleźć ( swoją drogą to musiał im mocno podpaść Maksymilian Basista ) Tym występkime stwierdziłem że trzeba się podzielić:
Załączniki
zemsta.jpg
zemsta.jpg (54.29 KiB) Przejrzano 5866 razy

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

Jak wspomniałem juz mocno wczytuję się w roczniki"7Groszy" a że to raczej był periodyk nastawiony na sensację to często gęsto mozna tam ciekawe rzeczy znaleźć - tym razem sprawa Józefa Ziemskiego wspomnianego podczas procesu Siwców. Więzienie w Rybniku? Było czy może raczej chodzi o jakieś cele przy sądzie? Bo szubienicę to przypuszczam że pewnie na dziedzińcu ustawiono.
No jaka była ta pierwsz szubienica w Rybniku skoro w tytule jest mowa o drugiej? Kogo to powieszono jako pierwszego? Musiało to być już po rok 1927 bo wtedy to, dokładnie 22 grudnia 1927, weszło w życie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Wg tego rozporządzenia wykonanie wyroku śmierci wydanego w postępowaniu zwykłym lub doraźnym przez sąd karny powszechny miało odbywać się przez powieszenie.
Załączniki
Józef Ziemski.jpg
Wyrok
Wyrok

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

Proces Siwców relacjonowany był bardzo obszernie "7groszach" w rok 1934 od nr 32 do nr 36
http://www.sbc.org.pl/Content/114548/iv4454-1934-32.pdf
http://www.sbc.org.pl/Content/114549/iv4454-1934-33.pdf
http://www.sbc.org.pl/Content/114550/iv4454-1934-35.pdf
http://www.sbc.org.pl/Content/114551/iv4454-1934-36.pdf
Z ostatniego dnia procesu pochodzą ciekawe fotografie
Załączniki
Notatka20150315000049.jpg
Notatka20150315000022.jpg

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

Zdjęcia niesamowite ;-) To górne po lewej znamy, bo jest na NAC'u, ale chyba nikt z nas nie myślał, że to z procesu Siwca.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/149542 ... d7b247d6d/

Dla porządku wypada dać wygląd Sądu Grodzkiego z tamtych czasów.
Sąd Grodzki Rybnik.jpg
Nie mam czasu by szukać w swoich notatkach, kto mi opowiadał jak z dachu patrzał na egzekucję (chyba Siwca) jako nastolatek. Chyba to był młody Kuperman. Dostał potem straszną burę od mamy, bo się przyznał. Aż się rozchorował z wrażenia, emocji i widoku.

mirka1958
Kapral
Posty: 195
Rejestracja: 6 wrz 2012, o 19:01
Lokalizacja: BRD

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: mirka1958 »

Czytalam te wycinki z "Siedem Groszy" i przypomnialam sobie(chyba juz o tym pisalam), ze tym zabitym policjantem, byl brat mojej babci z.d. Fojcik z Ligoty.
mireczka

Abisall
Szeregowy
Posty: 34
Rejestracja: 11 mar 2015, o 22:56

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: Abisall »

mirka1958 pisze:Czytalam te wycinki z "Siedem Groszy" i przypomnialam sobie(chyba juz o tym pisalam), ze tym zabitym policjantem, byl brat mojej babci z.d. Fojcik z Ligoty.
Hmm czy wspomniany tam w artykule Szymon Grabarz -szwagier zamordowanego to Pani dziadek :) ?

mirka1958
Kapral
Posty: 195
Rejestracja: 6 wrz 2012, o 19:01
Lokalizacja: BRD

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: mirka1958 »

Nie, brat mojej babci, Fojcik. On byl policjantem .
Histori tej nasluchalam sie,jak bylam jeszcze mala. Na cmentarzu w Rybniku, byl jego olbrzymi pomnik,na ktorym byla krotko opisana ta cala tragedia.
Miasto wystawilo mu ten pomnik i zrobilo caly pogrzeb.
mireczka

Awatar użytkownika
_hipcia
Generał broni
Posty: 3660
Rejestracja: 28 lut 2007, o 19:04
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: _hipcia »

mirka1958 pisze:Nie, brat mojej babci, Fojcik. On byl policjantem .
Histori tej nasluchalam sie,jak bylam jeszcze mala. Na cmentarzu w Rybniku, byl jego olbrzymi pomnik,na ktorym byla krotko opisana ta cala tragedia.
Miasto wystawilo mu ten pomnik i zrobilo caly pogrzeb.
A co z pomnikiem? Zmieniony po następnych pogrzebach w rodzinie?

mirka1958
Kapral
Posty: 195
Rejestracja: 6 wrz 2012, o 19:01
Lokalizacja: BRD

Re: Kronika sądowa, czyli kryminalne ciekawostki sprzed lat

Nieprzeczytany post autor: mirka1958 »

Nie, niestety , nie wiem co dalej. Ostatni raz widzialam ten pomnik przed jakies 45 laty. I z tego co wiem, ale nie na 100% / nie mielismy zadnego kontaktu z rodzina mojej babci/ lezy tam teraz ktos z jego rodziny. Jak bede kiedys w Rybniku, to poszukam, jest nietrudno znalezc,byl prawie na poczatku cmentarza.
mireczka

ODPOWIEDZ