Rodzina w Wehrmachcie
Rodzina w Wehrmachcie
Czy ktoś wie jak to było ze Ślązakami powołowanymi do Wehrmachtu? Czy oni musieli podpisać volkslitę? Czy gdzieś można zdobyć takie wykazy?
- woytas
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 7396
- Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
- Lokalizacja: Stolica regionu
- Kontakt:
Wszystkie osoby mieszkające na Górnym Śląsku były zobowiązane do wypełnienia kwestionariuszy. Osoby, które nie chciały określić się jako pochodzenia niemieckiego, musiały uzasadnić swój wybór - specjalne komisje analizowały wpisy na listę. Do komisji zgłaszały się rodziny z dziećmi, przyjmowano w kolejności według ulic. Komisja sprawdzała, czy dana osoba jest pochodzenia aryjskiego, oraz przepytywano dzieci w jakim języku mówi się w ich domu. Poza DVL mieli znaleźć się Polacy, którzy nie zostali obywatelami III Rzeszy. 16 lutego 1942 wydano zarządzenie, przedstawione prezydentom rejencji. Zarządzono obowiązek wskazania policji osób, które nie podały narodowości niemieckiej. Miejscowa policja miała przekazać tym osobom, że na złożenie wniosku o wpisanie na DVL mają 8 dni. Jeśli po tym czasie osoby nie potrafiłyby przedstawić dowodu złożenia takiego wniosku, miały zostać aresztowane a następnie skierowane do obozów koncentracyjnych. W 2 połowie 1944 dla osób, które odmówiły wpisania na DVL wprowadzono karę śmierci. Otrzymanie 3 kategorii było dla Ślązaków ochroną przed więzieniem lub obozem koncentracyjnym.
Według zachowanych, niepełnych danych dla powiatów rejencji katowickiej (jednostka administracyjna utworzona przez Niemców) do poszczególnych grup volkslisty wpisano ok. 90% mieszkańców, w tym do I grupy 7%, do II grupy 15%, do III grupy 64% i do IV grupy 4%.
Według zachowanych, niepełnych danych dla powiatów rejencji katowickiej (jednostka administracyjna utworzona przez Niemców) do poszczególnych grup volkslisty wpisano ok. 90% mieszkańców, w tym do I grupy 7%, do II grupy 15%, do III grupy 64% i do IV grupy 4%.
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!
- woytas
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 7396
- Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
- Lokalizacja: Stolica regionu
- Kontakt:
Wszyscy którzy podpisali niemiecką listę narodowościową podlegali prawu niemieckiemu. Oznaczało to, że byli oni powoływani do służby we wszystkich formacjach wojska niemieckiego, odmowa służby była jednoznaczna z wyrokiem śmierci za zdradę i represjami wymierzonymi w rodzinę. Osoby z III i IV grupy mogły być kierowane na roboty do Niemiec (w tym dzieci po ukończeniu 15 roku życia), gdzie jednak pracowały na zasadach wolnościowych, to znaczy nie były skoszarowane i miały ograniczone prawo do poruszania się w miejscu zamieszkania.
Dowódcy oddziałów Wehrmacht do których trafiali byli obywatele polscy z III i IV grupy Volkslisty nauczeni doświadczeniem dobrze wiedzieli, że większość z nich ma niewiele zapału aby umrzeć za Trzecią Rzeszę i podczas walki na froncie zdezerteruje przy pierwszej okazji. W celu zapobieżenia takim przypadkom w odziałach niemieckich wyznaczano Ślązakom pewnych ideowo i rasowo "opiekunów" którzy nawet w czasie walki mieli nie spuszczać ich z oka, oraz stosowano odpowiedzialność zbiorową wobec całego oddziału w przypadku ich ucieczki. Dezercja z niemieckich oddziałów wojskowych była więc bardzo trudna, potęgowana faktem że żołnierze alianccy nie zawsze przejmowali się takimi zawiłymi "prawniczymi" kwestiami jak przymusowe zapisy na Volkslistę, jeńcy w niemieckich mundurach mówiący po Polsku mogli zostać potraktowani jako kolaboranci i (wbrew prawu wojennemu) rozstrzelani na miejscu.
Dowódcy oddziałów Wehrmacht do których trafiali byli obywatele polscy z III i IV grupy Volkslisty nauczeni doświadczeniem dobrze wiedzieli, że większość z nich ma niewiele zapału aby umrzeć za Trzecią Rzeszę i podczas walki na froncie zdezerteruje przy pierwszej okazji. W celu zapobieżenia takim przypadkom w odziałach niemieckich wyznaczano Ślązakom pewnych ideowo i rasowo "opiekunów" którzy nawet w czasie walki mieli nie spuszczać ich z oka, oraz stosowano odpowiedzialność zbiorową wobec całego oddziału w przypadku ich ucieczki. Dezercja z niemieckich oddziałów wojskowych była więc bardzo trudna, potęgowana faktem że żołnierze alianccy nie zawsze przejmowali się takimi zawiłymi "prawniczymi" kwestiami jak przymusowe zapisy na Volkslistę, jeńcy w niemieckich mundurach mówiący po Polsku mogli zostać potraktowani jako kolaboranci i (wbrew prawu wojennemu) rozstrzelani na miejscu.
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!
Tak to juz bywa w chistorii naszego regionu.Mój dziadek walczył z niemcami w kampanii Wrześniowej między Duklą a Lwowem przynajmniej taki miał przydział bojowy.
Po kapitulacji wrócił do domu.
Długo sie nie cieszył wolnoscia w cywilu bo został przymusowo wcielony do armii niemieckiej na tereny okupowane Norwegii.Miał tyle szczesia że jako jedynak został skierowany do służby wartowniczej.I tak doczekał kolejnej kapitulacji.
Po kapitulacji wrócił do domu.
Długo sie nie cieszył wolnoscia w cywilu bo został przymusowo wcielony do armii niemieckiej na tereny okupowane Norwegii.Miał tyle szczesia że jako jedynak został skierowany do służby wartowniczej.I tak doczekał kolejnej kapitulacji.
- woytas
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 7396
- Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
- Lokalizacja: Stolica regionu
- Kontakt:
Moj dziadek nie mial niestety szczescia bo w 1941 roku zabilo go NKWD
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!
Co do DVL to warto wspomnieć że zarówno polski rząd w Londynie jak i kościół namawiali do jej podpisywania. Bynajmniej nie po to aby wzmacniali szeregi WH ale po to aby ratowali swoje życie. Z tego co słyszałem to dezercje Ślązaków z WH były dosyć częste zwłaszcza na Zachodzie. Co więcej mieli być oni jednym z ważniejszych źródeł uzupełnień dla Polskich Sił Zbrojnych (nie tylko oni ale wszyscy obywatele polscy wcieleni do WH). Co do tych "ideowych opiekunów" którzy byli im przydzielani, to podobnie takich opiekunów przydzielano także innym nie niemieckim żołnierzom służącym w WH.
Mój dziadek też służył w WH, na froncie wsch. (prawdopodobnie pod Leningradem w artylerii) potem został ciężko ranny w głowę. Bardzo sobie chwalił niemiecką służbę zdrowia. Na skomplikowaną operację przewieziono go aż do specjalnej kliniki do Berlina. Potem został zwolniony z wojska.
Mój dziadek też służył w WH, na froncie wsch. (prawdopodobnie pod Leningradem w artylerii) potem został ciężko ranny w głowę. Bardzo sobie chwalił niemiecką służbę zdrowia. Na skomplikowaną operację przewieziono go aż do specjalnej kliniki do Berlina. Potem został zwolniony z wojska.
- MarcooN
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 4497
- Rejestracja: 24 gru 2006, o 16:51
- Lokalizacja: Wilcza
- Kontakt:
panowie dla takich chwil warto życ...
Dzisiaj zagadnąłem babcie o u.celne( ale to w innym temacie) o rozbite samoloty ( to tez w innym temacie) i na koniec szok! Babcia zaczyna opowieść o moim pradziadku czyli o swoim ojcu. Opowiedziała mi gdzie, kiedy i z kim walczył w najdrobniejszych szczegółach, poprostu jestem w szoku!! mój pradziadek o którym wiem naprawde niewiele okazał sie polakiem wcielonym do WH! do armii niemieckiej został wcielony w wieku 18 lat (lata ok 1914-18) a po pól roku został juz oficerem. Na dodatek dostałem w swoje ręce oryginalną książeczkę wojskową mojego pradziadka! w oryginalnej folii oraz parę zdjęć zeskanowałem zdjęcie pradziadka, powiekszyłem i pokazałem babci. Wyobraźcie sobie ze widzicie kogos po 20 latach tak wyraźnie...naprawdę wzruszająca chwila......pisze to pod wpływem emocji wiec za drobne błedy przepraszam, a widze kątem oka ze w pokoju babci pali sie dalej światło, czyżby znalazła jeszcze cos ciekawego....?
poskanowałem całość...
książeczka wojskowa
i w oryginalnym opakowaniu..
mój pradziadek
Dzisiaj zagadnąłem babcie o u.celne( ale to w innym temacie) o rozbite samoloty ( to tez w innym temacie) i na koniec szok! Babcia zaczyna opowieść o moim pradziadku czyli o swoim ojcu. Opowiedziała mi gdzie, kiedy i z kim walczył w najdrobniejszych szczegółach, poprostu jestem w szoku!! mój pradziadek o którym wiem naprawde niewiele okazał sie polakiem wcielonym do WH! do armii niemieckiej został wcielony w wieku 18 lat (lata ok 1914-18) a po pól roku został juz oficerem. Na dodatek dostałem w swoje ręce oryginalną książeczkę wojskową mojego pradziadka! w oryginalnej folii oraz parę zdjęć zeskanowałem zdjęcie pradziadka, powiekszyłem i pokazałem babci. Wyobraźcie sobie ze widzicie kogos po 20 latach tak wyraźnie...naprawdę wzruszająca chwila......pisze to pod wpływem emocji wiec za drobne błedy przepraszam, a widze kątem oka ze w pokoju babci pali sie dalej światło, czyżby znalazła jeszcze cos ciekawego....?
poskanowałem całość...
książeczka wojskowa
i w oryginalnym opakowaniu..
mój pradziadek
>>>> http://picasaweb.google.com/Marcoon85 <<<<
...a ósmego dnia Bóg stworzył bunkry i bunkrowców
...a ósmego dnia Bóg stworzył bunkry i bunkrowców
- woytas
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 7396
- Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
- Lokalizacja: Stolica regionu
- Kontakt:
sierzant lotnictwa?
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!
- woytas
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 7396
- Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
- Lokalizacja: Stolica regionu
- Kontakt:
Mundur luftwaffe ma to fakt- czy w obronie plot? Kolor patek jest wazny.
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!
mój nierzyjący już dziadek,tagże był w wermachcie,ale nie z tego powdu ze sam sie zgłosił czy coś takiego,porostu w wieku 15 lat gdy wybuchła wojna chciał z kolegami przekorczyć granicę bodajrze na węgry a z tamatąd uciekać dalej,lecz został złapany i na początku siedział na gestapo w rybniku(nowiny maroko naprzeciwko jednoski straży pożarnej szary budynek),tam był z tego co mi tata opowiadał był przesłuchiwany,i (tutaj nie jestem pewny)wysłany do berlina do jakiegoś wiezienia,(mój dziadek znał dobrze jezyk niemiecki)i został potem skierowany na front wschodni,(walczył na froncie ok 2-3 lata)nim został ranny,i wyslany do Belgii,gdzie doczekał końca wojny.Wiem że mój dziadek pisał wspomniena wojenne,lecz niestey nie ukończył tego,a rękopis gdzieś przepadł..niestety.
PS; w domu mam kopie dokumentów niemieckich,od mojego dziadka ,a tagże zdjecie z Belgi ze szpitala.
PS; w domu mam kopie dokumentów niemieckich,od mojego dziadka ,a tagże zdjecie z Belgi ze szpitala.
kurde,czyli tutaj nie wklejać tych zdjęc?(mam je dać do tematu rodzina w wermachcie?)
niestety tego rękopisu już nie znajde..bo go nie posiadam w domu;/ tata mi o nim opowiadał,ze jak był mały to pamiętał ten rękopis,ale gdzies sie zawieruszył i przepadł.;/
tak samo dziadek gdy był ranny miał wyciagniete z pleców odłamki(bo był ranny)i trzymał to w domu w takim pudełku(tak mi mówił tata) lecz to też przepadło:/ niestety;/
niestety tego rękopisu już nie znajde..bo go nie posiadam w domu;/ tata mi o nim opowiadał,ze jak był mały to pamiętał ten rękopis,ale gdzies sie zawieruszył i przepadł.;/
tak samo dziadek gdy był ranny miał wyciagniete z pleców odłamki(bo był ranny)i trzymał to w domu w takim pudełku(tak mi mówił tata) lecz to też przepadło:/ niestety;/
U mnie wszyscy byli w WH:
Mój dziadek walczył na Bałkanach, był wielokrotnie odznaczony.
Jego brat zginął po Arnhem w 1944 (bynajmniej nie jako spadochroniarz).
Wujek Rudi całą wojnę przesiedział w Norwegii, ten okres wywarł na nim ogromne piętno, nawet w Wigilię nie mógł patrzeć na ryby.
Szwagier mojej babci brał udział w desancie na Kretę- operacja Merkury, był spadochroniarzem, przeżył wojnę.
A brat mojej babci w 1945 r. po szkoleniu, jechał na front Wschodni (czyli wtedy już na Śląsk) jego jednostka miała postój na stacji w Paruszowcu a on był synek ze Smolnej, tylko głupi nie skorzystał by z takiej okazji, przeżył wojnę.
Mój dziadek walczył na Bałkanach, był wielokrotnie odznaczony.
Jego brat zginął po Arnhem w 1944 (bynajmniej nie jako spadochroniarz).
Wujek Rudi całą wojnę przesiedział w Norwegii, ten okres wywarł na nim ogromne piętno, nawet w Wigilię nie mógł patrzeć na ryby.
Szwagier mojej babci brał udział w desancie na Kretę- operacja Merkury, był spadochroniarzem, przeżył wojnę.
A brat mojej babci w 1945 r. po szkoleniu, jechał na front Wschodni (czyli wtedy już na Śląsk) jego jednostka miała postój na stacji w Paruszowcu a on był synek ze Smolnej, tylko głupi nie skorzystał by z takiej okazji, przeżył wojnę.