Wspominki o browarze
Wspominki o browarze
Browaru nie ma. Na jego miejscu stoi ten koszmarny fokusowy budynek. Tablica pamiątkowa jest "o d... rozczaś", jak by to po naszemu należało powiedzieć. Izby pamięci, którą fokus deklarował brak. Musimy wypełnić tą lukę i rozpocząć wspominki po naszym browarze.
Na początek coś, co nadal istnieje, choć chyba nie pełni już swych funkcji. Napatoczyłam się na to parę tygodni temu przy ulicy Tęczowej. Jako szkrab często tamtędy chodziłam na religię do Misjonarzy - tam były skróty do dziury w płocie nad garażami
Uwaga! Uwaga! Ujęcia wodne Browaru Rybnik
Na początek coś, co nadal istnieje, choć chyba nie pełni już swych funkcji. Napatoczyłam się na to parę tygodni temu przy ulicy Tęczowej. Jako szkrab często tamtędy chodziłam na religię do Misjonarzy - tam były skróty do dziury w płocie nad garażami
Uwaga! Uwaga! Ujęcia wodne Browaru Rybnik
zdjęcie z allegro
Ostatnio zmieniony 25 paź 2010, o 08:29 przez Tommi, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam Tommi
https://www.mks-lok.rybnik.pl/
https://www.mks-lok.rybnik.pl/
Czy browar Ludwig Mandowsky i "nasz" browar to ten sam?
Brauerei Isidor Müller 1865-1885
Brauerei Isidor Müller, Nachf.Ferd.Mandowski 1885-1895
Rübniker Dampfbrauerei, Ludwig Mandowskÿ 1895-1911
http://www.zsir.ia.polsl.pl/hosil/RybnikK.htm
Brauerei Isidor Müller 1865-1885
Brauerei Isidor Müller, Nachf.Ferd.Mandowski 1885-1895
Rübniker Dampfbrauerei, Ludwig Mandowskÿ 1895-1911
http://www.zsir.ia.polsl.pl/hosil/RybnikK.htm
- Załączniki
-
- RybnikK1.gif (47.91 KiB) Przejrzano 25795 razy
Ostatnio zmieniony 4 lis 2010, o 17:36 przez Alojz, łącznie zmieniany 1 raz.
Tak opisuje to pan Palica (
" (...) W dawnym Rybniku obywatele długo posiadali prawo do warzenia własnego piwa. Potem, w pewnym okresie w mieście były aż trzy browary. Wszystkie założone przez Muellerów. Jednym z nich był Browar Zamkowy. I to on mieścił się na terenie za budynkami dzisiejszego UM od strony ulicy Dworcowej (dziś Miejska) czyli na części dzisiejszego parkingu naprzeciw Sądu Rejonowego (dawnego zamku). Słodownia znajdowała się w rejonie Jankowickiej - Młyńskiej i wagonikami na torach (przez Młyńską i plac zamkowy) dowożono słód do browaru. Tą wytwórnię złotego napoju kupił browar z Zabrza i wkrótce potem ją unieruchomił. Sądząc wg. Trunkhardta było to jeszcze przed 1925 rokiem. Wcześniej unieruchomiono browar I. Muellera czyli tzw. browar Mandowskiego. Więcej o piwnej historii Rybnika we wspomnianej "Kronice" Idzikowskiego - Trunkhardta. Malownicze wagoniki przestały jeździć, a na placu ostał się jako jedyny browar Hermanna Muellera. Usadowiony - co wiedzą wszyscy rybniczanie - pomiędzy ulicą Rynkową a Gimnazjalną , pomiędzy Zamkową a 3 Maja. Do lat 30-tych ub.w. był prywatną własnością H. Muellera.
Browar Muellera posiadał na terenie miasta rozległe grunta, które rozpościerały się niemal na wszystkie strony od jego centrum. Miał dwa podstawowe źródła wody. Jedno w rejonie wieży ciśnień (dzis ulica Prosta), drugie w ścisłym centrum miasta, które do dziś odgrywa niepoślednią rolę. Pierwsze służyło raczej do mycia i temu podobnych celów, drugie stanowiło cenny składnik produkowanego napoju. Bezpośrednim zapleczem handlowo-usługowym był lokal przy ul. Rynkowej, czyli tzw. "kusztal". Lokal zrobiony z dawnych chlewni browaru. Poza tym na starych fotografiach ulicy Zamkowej widzimy zielony terenik, gdzie mieścił się ogródek piwny w ciepłe dnie. Chlewnie pozostały niedaleko za domem Nowaków na 3 Maja. Pola browaru ciągnęły się nawet za ul. Kościuszki aż po tory kolejowe. Właściciel zamieszkiwał we własnym domostwie na terenie browaru. Był tajemniczy , tajemnicze było jego - pełne zakamarków i tajnych przejść - pomieszkanie. Jedna kwestia nie pozostawia wątpliwości właściciel dbał bardzo o stałą modernizację swej wytwórni. Oczkiem w głowie był także tabor zarówno konny, jak później także samochodowy.
Piwo Muellera jak się wspomina było po prostu bardzo dobre.
Przedwojenny browar Muellera miał jednak w mieście konkurencję. Jak można się bez trudu zorientować do tejże należały np. browary tyski, żywiecki, cieszyński, a nawet te z dalszych rejonów II Rzeczpospolitej. Michał Zimon np. był w Rybniku reprezentantem słynnego "Żywca". Posiadał rozlewnię piwa i osobiście rozwoził piwo do klientów (...)"
http://www.jasky.pl/theme_1.php?page=35 ... tykul=3060
" (...) W dawnym Rybniku obywatele długo posiadali prawo do warzenia własnego piwa. Potem, w pewnym okresie w mieście były aż trzy browary. Wszystkie założone przez Muellerów. Jednym z nich był Browar Zamkowy. I to on mieścił się na terenie za budynkami dzisiejszego UM od strony ulicy Dworcowej (dziś Miejska) czyli na części dzisiejszego parkingu naprzeciw Sądu Rejonowego (dawnego zamku). Słodownia znajdowała się w rejonie Jankowickiej - Młyńskiej i wagonikami na torach (przez Młyńską i plac zamkowy) dowożono słód do browaru. Tą wytwórnię złotego napoju kupił browar z Zabrza i wkrótce potem ją unieruchomił. Sądząc wg. Trunkhardta było to jeszcze przed 1925 rokiem. Wcześniej unieruchomiono browar I. Muellera czyli tzw. browar Mandowskiego. Więcej o piwnej historii Rybnika we wspomnianej "Kronice" Idzikowskiego - Trunkhardta. Malownicze wagoniki przestały jeździć, a na placu ostał się jako jedyny browar Hermanna Muellera. Usadowiony - co wiedzą wszyscy rybniczanie - pomiędzy ulicą Rynkową a Gimnazjalną , pomiędzy Zamkową a 3 Maja. Do lat 30-tych ub.w. był prywatną własnością H. Muellera.
Browar Muellera posiadał na terenie miasta rozległe grunta, które rozpościerały się niemal na wszystkie strony od jego centrum. Miał dwa podstawowe źródła wody. Jedno w rejonie wieży ciśnień (dzis ulica Prosta), drugie w ścisłym centrum miasta, które do dziś odgrywa niepoślednią rolę. Pierwsze służyło raczej do mycia i temu podobnych celów, drugie stanowiło cenny składnik produkowanego napoju. Bezpośrednim zapleczem handlowo-usługowym był lokal przy ul. Rynkowej, czyli tzw. "kusztal". Lokal zrobiony z dawnych chlewni browaru. Poza tym na starych fotografiach ulicy Zamkowej widzimy zielony terenik, gdzie mieścił się ogródek piwny w ciepłe dnie. Chlewnie pozostały niedaleko za domem Nowaków na 3 Maja. Pola browaru ciągnęły się nawet za ul. Kościuszki aż po tory kolejowe. Właściciel zamieszkiwał we własnym domostwie na terenie browaru. Był tajemniczy , tajemnicze było jego - pełne zakamarków i tajnych przejść - pomieszkanie. Jedna kwestia nie pozostawia wątpliwości właściciel dbał bardzo o stałą modernizację swej wytwórni. Oczkiem w głowie był także tabor zarówno konny, jak później także samochodowy.
Piwo Muellera jak się wspomina było po prostu bardzo dobre.
Przedwojenny browar Muellera miał jednak w mieście konkurencję. Jak można się bez trudu zorientować do tejże należały np. browary tyski, żywiecki, cieszyński, a nawet te z dalszych rejonów II Rzeczpospolitej. Michał Zimon np. był w Rybniku reprezentantem słynnego "Żywca". Posiadał rozlewnię piwa i osobiście rozwoził piwo do klientów (...)"
http://www.jasky.pl/theme_1.php?page=35 ... tykul=3060
Tomek, mam pytanie do Ciebie.
W swoim artykule o browarze piszesz:
Nigdy tych naszych browarników nie rozgryzałam i mam problem z nimi. Nie chcę też posłać w świat odpowiedzi "nie wiem", bo będzie gańba.
W swoim artykule o browarze piszesz:
Skąd miałeś te informacje? Pytanie przyszło z Anglii, bo mam na linii komputerowej jednego takiego od Pragerów i on sobie tłumaczy naszą stronę, no i zastrzelił mnie pytaniem o tą szansonistkę i inne Müllerowe ciekawostki.Herman Muller był dość ekscentrycznym i dziwnym człowiekiem, miał opinię starego kawalera ( a krążyły plotki o jego rzekomym homoseksualizmie), choć miał w swoim życiu trzy dniowy epizod małżeński. Ożenił się z szansonistką z gliwickiej operetki, która podobno uciekła od niego po trzech dniach. Jeszcze większe zdziwienie budziło mieszkanie, w którym mieszkał. Było tam mnóstwo przeróżnych pokoi, tajemnych przejść i korytarzy, bo właściciel unikał spotkań z ludźmi. Gdy służba sprzątała w jednej części mieszkania, przenosił się do innej części. Nie życzył sobie żeby mu ktoś wchodził w drogę. Dlatego miał kilka toalet i sypialń. W browarze było wiele tajemniczych zakamarków, ukrytych korytarzy, które prowadziły jakimiś tajnymi przejściami do innych pomieszczeń. Były np. małe drzwiczki w toalecie, które wychodziły na schody. W tym dziwnym mieszkaniu były także ślepe pokoje, zamurowane, bez drzwi i okien. Całe pokolenia Mullerów rozbudowywały ten budynek, dlatego było to tak dziwaczne mieszkanie. Herman Muller zmarł w jednej ze swoich licznych toalet.
Nigdy tych naszych browarników nie rozgryzałam i mam problem z nimi. Nie chcę też posłać w świat odpowiedzi "nie wiem", bo będzie gańba.
Po wizycie u sąsiadki, której tata robił na browarze od 1914 do wybuchu wojny, a dziadkowie ze strony mamy zaopatrywali okolicę w produkty rolne, mam takie informacje:
1) ostatnim z Müller'ów był Siegried (to pasuje z @ od mego angielskiego Żyda);
2) ostatni z Müllerów, czyli Siegfried nie miał dzieci;
3) jakaś "Müllerka" (podejrzewam, że matka Siegfrieda a chyba żona Hermanna - ale to przypuszczenie) zmarła w latach 30-tych i na tym pogrzebie była mama mojej sąsiadki jako młoda dziewczyna. O tym pogrzebie się u nich w rodzinie mówiło, że "był dziwny" i nie był na normalnym cmentarzu. Jak miał nie być, skoro był żydowski
4) Wspomniana "Müllerka", jak i inni Żydzi rybniccy, u starzików sąsiadki kupowali ryby i gęsi. Starziki miały wielkie gospodarstwo (kilkanaście hektarów) ze stawami. Ponoć Müllerka była fest dobra, bo zawsze dzieciom (a było ich 14) zostawiała po cukierku. Jak umarł starzik sąsiadki (zmarł w wyniku ran po powstaniu śląskim) to Müllerka zawsze osieroconym dzieciom z tej rodziny przywoziła zeszyty i ołówki. Stąd też rodzina naszych browarników była zawsze mile wspominana. Nawet dziś w oczach sąsiadki widziałam takie ciepłe ogniki jak mówiła o nich. Sąsiadka powiedziała znamienne zdanie: "Żydy zawsze były dobre"
5) Rodzina Müllerów mieszkała w tzw. Müllerówce, czyli domu przy Zamkowej (dziś to prywatna, nowo wybudowana kamienica z WBK i innymi ciulstwami - swego czasu się hmmm, powiedzmy, że zawaliła). Tata sąsiadki (jako pracownik browaru) często bywał w tym domu. Jest przekaz, że nawet gardiny tam wieszał i jak kucharka spaliła obiad to jej pomagał coś na szybko ugotować - Kocham takie opowieści, bo to skrawki naszego zapomnianego Rybnika.
6) Müllerowie mieli ogromne ilości ziemi. Do dziś stoi stodoła tzw. stodoła Müllerowa (tak to nazwała sąsiadka). To taki stary obiekt na ul.Drzymały (przedłużenie Kolejowej). Kiedyś tam była hurtowania płytek ceramicznych. Nie wiem co tam jest teraz. Po wojnie to miał GS.
7) Müllerka była elegantka, często jeździła konno.
Tyle Co dziś usłyszałam, to Wam opisałam, bo pamięć jest zawodna i wnet mi umknie.
1) ostatnim z Müller'ów był Siegried (to pasuje z @ od mego angielskiego Żyda);
2) ostatni z Müllerów, czyli Siegfried nie miał dzieci;
3) jakaś "Müllerka" (podejrzewam, że matka Siegfrieda a chyba żona Hermanna - ale to przypuszczenie) zmarła w latach 30-tych i na tym pogrzebie była mama mojej sąsiadki jako młoda dziewczyna. O tym pogrzebie się u nich w rodzinie mówiło, że "był dziwny" i nie był na normalnym cmentarzu. Jak miał nie być, skoro był żydowski
4) Wspomniana "Müllerka", jak i inni Żydzi rybniccy, u starzików sąsiadki kupowali ryby i gęsi. Starziki miały wielkie gospodarstwo (kilkanaście hektarów) ze stawami. Ponoć Müllerka była fest dobra, bo zawsze dzieciom (a było ich 14) zostawiała po cukierku. Jak umarł starzik sąsiadki (zmarł w wyniku ran po powstaniu śląskim) to Müllerka zawsze osieroconym dzieciom z tej rodziny przywoziła zeszyty i ołówki. Stąd też rodzina naszych browarników była zawsze mile wspominana. Nawet dziś w oczach sąsiadki widziałam takie ciepłe ogniki jak mówiła o nich. Sąsiadka powiedziała znamienne zdanie: "Żydy zawsze były dobre"
5) Rodzina Müllerów mieszkała w tzw. Müllerówce, czyli domu przy Zamkowej (dziś to prywatna, nowo wybudowana kamienica z WBK i innymi ciulstwami - swego czasu się hmmm, powiedzmy, że zawaliła). Tata sąsiadki (jako pracownik browaru) często bywał w tym domu. Jest przekaz, że nawet gardiny tam wieszał i jak kucharka spaliła obiad to jej pomagał coś na szybko ugotować - Kocham takie opowieści, bo to skrawki naszego zapomnianego Rybnika.
6) Müllerowie mieli ogromne ilości ziemi. Do dziś stoi stodoła tzw. stodoła Müllerowa (tak to nazwała sąsiadka). To taki stary obiekt na ul.Drzymały (przedłużenie Kolejowej). Kiedyś tam była hurtowania płytek ceramicznych. Nie wiem co tam jest teraz. Po wojnie to miał GS.
7) Müllerka była elegantka, często jeździła konno.
Tyle Co dziś usłyszałam, to Wam opisałam, bo pamięć jest zawodna i wnet mi umknie.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2010, o 14:31 przez _hipcia, łącznie zmieniany 1 raz.
- woytas
- Nadszyszkownik Generalny
- Posty: 7396
- Rejestracja: 6 gru 2006, o 21:33
- Lokalizacja: Stolica regionu
- Kontakt:
dalej sa plytki - albo podobny interes...
W tej stodole oczywiscie
W tej stodole oczywiscie
Księga Ezechiela: 25,17. "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę". BAAM! BAAM! BAAM!